Mój prezydent, mój premier, mój minister…

Hoo, hoo, hoo...jak widzicie kampania wyborcza nabiera tempa. Admin rzadko przemawia (słowem i obrazem), ale to w końcu przywilej Admina:)… Dlaczego zatem jest tak, że od trzydziestu lat ciągle mam problem z wyborami? Dlaczego moje wybory są nie za czymś, ale przeciw? Dlaczego łatwiej byłoby mi wybrać prezydenta USA niż RP? Dlaczego, gdy rzutem na taśmę tracąca i schodząca ze sceny formacja wystawia nowego kandydata, to ten od razu zyskuje przewagę nad tymi, którzy już od miesięcy biorą udział w „niby - kampanii”? Czy również dlatego, że ten tekst „przeczytasz w minutę”?...

*
To prawda, że również mnie dotknęło obywatelskie lenistwo, albo jak kto woli - udzieliła mi się postawa jednego z naszych rockowych bardów i doszedłem do wniosku, że mam „w dupie obie wasze Polski”.

Ostatni raz politycznie byłem zaangażowany w 1989 roku, wcześniej jeszcze pod znakiem Pomarańczowej Alternatywy ganiałem się z milicją pod ówczesnymi Domami Centrum. Owego „zaangażowania” nie omieszkał mi wypomnieć w lutym kolega, z którym spotkaliśmy się po latach na proszonej imprezie pytając – „I co nie miałem racji?”.
- Oj miałeś, miałeś…
I mimo obywatelskiego lenistwa los sprawił, że wziąłem udział w bardzo kameralnym spotkaniu przedwyborczym, byłej już kandydatki na prezydenta, p. Kidawy w McDonald ’s, którą to atakował jakiś niewychowany przedstawiciel mediów (prawicowych?).

Wszystko rozegrało się na trasie Lublin-Warszawa, a ponieważ zawsze staje po stronie kobiet ( a zwłaszcza głodnych i spragnionych) to na odchodne powiedziałem do niedoszłej kandydatki na najwyższe stanowisko w RP – „Proszę się nie martwić, dwa głosy już Pani ma ( żony i mój – w tej kolejności)” - przy czym złożyłem palce w geście Churchilla, tak chętnie potem powtarzanym przez Elektryka z Gdańska. Co prawda rozsądek dyktował mi inny wybór, ale u mnie słowo droższe pieniędzy.

- Na szczęście p. Małgorzata sama zwolniła mnie z tego obowiązku, ale też rozumiem rozżalenie innych kandydatów, którzy w czasie tej niby kampanii przy pustych salach i na ulicach ryzykowali zdrowiem, a tu nasz stołeczny Prezydent ( mimo wcześniejszych zapewnień) postanowił opuścić Warszawę, aby walczyć o Polskę! ( tę drugą) .

Na Nowogrodzkiej już padł rozkaz do rozlewania szampana, bo przecież „Mojemu prezydentowi” szło dobrze, a nawet wyśmienicie. Mając Polskę za sobą (tę pierwszą), wspierając się na ministrze zdrowia miał wziąć drugą kadencję w pierwszej turze. Coś jednak zaczęło się zacinać w maszynce wyborczej, terminy goniły,a tak lider Lewicy (chyba nie do końca zjednoczonej?) wołał z sejmowej mównicy 28 maja…

W. Czarzasty

Nawet nigdy nie myślałem, że obrady Sejmu RP mogą być tak interesujące.

Coś się zacierało dalej w tej maszynce. Chociaż chyba zaczęło się niefortunnie od stwierdzenia p. prezydenta Dudy, że jak stać Was na chodzenie do sklepu, to i na wybory dacie radę iść.

A jak z tym sklepem było? – Raz w tygodniu, z samego rana, kartka do łapy, znak krzyża i aby szybciej do kasy, ale też z prośbą do kasjerki – „ Niech się Pani nie spieszy, od 10 lat nie byłem w markecie i wyszedłem z wprawy… No tak, nie byłem – zamawiałem online, ale teraz się nie da”.

Gdzieś tam była wpadka z największym samolotem transportowym świata, który doleciał na Okęcie niemal pusty bo tylko z 80 tonami akcesoriów medycznie podobnych (jak się później okazało). Kapitał polityczny i społeczny p. ministra Szumowskiego też jakby zaczął intensywnie topnieć mimo najzimniejszego od 29 lat maja, kiedy już ludzie zapomnieli o Jego nartach we Włoszech, to trafiła się historia z trenerem. Proszę - ja do Włoch bym na stok nie pojechał jakby mnie trener wcześniej nie przygotował, a nauka zawsze kosztuje.

Pan premier Morawiecki po „nakryciu” w knajpie stwierdził, że w gruncie rzeczy mowa jest o zaleceniach, a nie nakazach trzymania dystansu społecznego. Dziś mowa jest, że 28 czerwca to już na bank będzie po covidowym wirusie. Nie wiem tylko dlaczego pobliskie przedszkole jest cały czas „zamrożone”?

Wrócę jeszcze do „mojego prezydenta” – rezygnacja jedynej kobiety z wyścigu o pałacowy żyrandol i wejście do gry p. Rafała na nowo wlały ducha nadziei w mocno już osłabioną Koalicję Obywatelską. Frontman Borys w jednym z wywiadów przyznał, że teraz z trudem można znaleźć 8 000 działaczy, którym się chce, a za Donalda, gdy PO była u władzy, partia liczyła 40 000 dusz, z tego 20 000 było gotowych czynnie bronić demokracji. Bo też jak przyznał w tym wywiadzie następca Grzesia z rampy, ludzie się już nie garną, „bo nie mamy żadnych apanaży do rozdysponowania”. Dumny lider opozycji przyznał ze szczerością, że tylko II tura ( z „Moim prezydentem”) urzędującego prezydenta Warszawy powstrzyma upadek tej formacji.

Finalnie nic się nie zmieni znów trzeba poderwać się z wersalki, aby oddać głos przeciw komuś i czemuś ( ale za czym? - nie wiadomo), a nie za kimś i za czymś ( bo to w sumie nieistotne). W gruncie rzeczy cały czas chodzi o duopol POPIS…

*
Wylewam swój gniew na wasze porachunki
Z jednej babki jesteście wnuki
Nienawidzę was z obu stron, psie syny
Za wasze występki, za wasze winy

Jestem Kazik co po ulicach łazi
I nie wiem czy jestem w stanie was obrazić
Bardziej niż sami się obrażacie
To koniec jest układów, czas na zacier!

Idę prosto, nie biorę jeńców żadnych /x3
Idę prosto, dopóki nie padnę
Idę prosto, nie biorę jeńców żadnych /x3
Idę prosto, dopóki nie padnę

Rankiem gdy wypadło mi oko z głowy
A nie stać mnie na oko nowe
Okradacie ten kraj bez żadnego pojęcia
Stoję przed klawiszem do zdjęcia.

Nie należę do mafii, nie należę do sekty
Nagrywam w studio u Adasia Elektry
Czy muzyka ma moc, tego nie wiem wcale
Spierdalać tępi mądrale!

Idę prosto, nie biorę jeńców żadnych
Idę prosto, dopóki sam nie padnę
Idę prosto, to jest powód do troski
Idę prosto, mam w dupie obie wasze Polski

Idę prosto, nie zbaczam ni w lewo ni w prawo
Idę prosto, to dawno już nie jest zabawą
Idę prosto, nie biorę jeńców żadnych
Idę prosto, dopóki nie padnę

Kazik, rocznik 1963, sympatyk (były) …

**
Przyznaję - jest to nieudolne naśladownictwo Rycha – jego języka w felietonach za firanki i w „Opowieściach…”
Aktualizacja tego postu miała miejsce w dniu 2.06.

j.

Odpowiedzi

Wybory

Ja nie miałem i nie mam problemu z wyborami. Uważna obserwacja sceny politycznej potrafi dostarczyć wystarczających danych do podjęcia decyzji. Na chwilę obecną mamy całkiem sprawnie działający rząd: wyraźnie poprawiła się sytuacja ekonomiczna, epidemia (która wg. jednej połowy opozycji nie istnieje, a wg. drugiej jest ukrywana) jest opanowana na tyle na ile pozwala obecna wiedza medyczna. Oczywiście zdarzają się jakieś wpadki ale ogólny bilans jest wyraźnie na plus. W porównaniu do rządów poprzedniej ekipy praktycznie wszędzie sytuacja się poprawiła. Szkoda oczywiście że obecny rząd jakoś słabo zabiera się za porządkowanie sądownictwa, które nadal jest skorumpowane, skompromitowane i nieudolne ale może w końcu się uda. Totalna opozycja potrafi obecnie zaproponować tylko totalny chaos. Jeszcze przed wymianą kandydatki na prezydenta, opozycja zapowiadała że strategia działania prezydenta będzie polegała na blokowaniu wszystkich decyzji rządu, aby sparaliżować państwo i doprowadzić do przedterminowych wyborów. Ponieważ społeczeństwo jakoś nie zachwyciło się tym pomysłem, wyprodukowano nowego kandydata który opowiada że będzie współpracował z rządem. Osobiście nie wierzę w ani jedno jego słowo. I chyba nie jestem w tym odosobniony. PO powinno zostać odesłane na śmietnik historii - przez ostatnie lata potrafią tylko wrzeszczeć, rzucać inwektywy, protestować przeciw wszystkiemu (kilka razy nawet protestowali przeciw swoim pomysłom) i pielgrzymować na kolanach po ościennych krajach żeby im ktoś pomógł wrócić do koryta. To już nawet pogrobowcy PZPR przyzwoiciej się zachowują.