Kochanie czemu, kochanie dlaczego? (Hp)

„Po bitwie nad Brytanią podkreślano powszechnie, że udział polskich lotników zdecydował o zwycięstwie. Nigdy nie widziałem ludzi tak dumnych i tak zadowolonych z siebie jak wówczas nasi lotnicy. Chodzili z gębami uśmiechniętymi od ucha do ucha. Powodzenie u Angielek i Szkotek nasi żołnierze mieli kapitalne. Rekord pobił pewien kapitan, który był jednocześnie kochankiem córki, matki i babki w jednym z miasteczek w Szkocji…” (St. Cat-Mackiewicz „Londyniszcze”) ...Wtedy jeszcze nic nie wróżyło dramatu jaki wydarzy się 70 lat później …

**

Gdy w 1987 roku przyszło mi zorganizować jeden z punktów rewizyty studentów Drezdeńskiego Uniwersytetu Technicznego, to wybór padł na pływanie od mostu do mostu - po Wiśle, ale za to w międzynarodowym towarzystwie - nie tylko młodych Niemców z NRD, ale również w towarzystwie młodych Francuzek, które podejmowała wówczas jedna z moich koleżanek. U młodych francuskich kobiet zapulsowałem dwukrotnie: raz - całując je po rękach (a jak twierdziła koleżanka – we Francji był to już wtedy zanikający zwyczaj), a dziewczyny to uwielbiały i dwa - mając sandały na nogach, nie miałem skarpetek, które (do sandałów) mieli Niemcy.

Od tego czasu minęło już grubo 30 lat. Zwyczaj całowania po rękach jest już teraz również u nas na wymarciu. Bo, co prawda hołduje mu jeden starszy pan, ale niewiele z tego pożytku, a przy tym zapomina, że to nie ręka kobiety zmierza w kierunku ust, ale to usta całującego mają zmierzać na wysokość uniesionej damskiej dłoni. I dlatego, jeśli miałby to być już ostatni post „jonasza” na f.pl, to muszą paść te pytania…

- Co się stało z nami – facetami, w Polsce w ciągu ostatnich 40 lat?
- Gdzie podziała się nasza rycerskość i kindersztuba, czy w ogóle dziś jesteśmy jeszcze wstanie oczarować kobiety, jak to robili polscy lotnicy na Wyspach Brytyjskich?
- Co się z nami stało, że „spychamy” kobiety z mostu (Marsz Niepodległości), bijemy za zawrócenie uwagi o braku maseczki, okładamy „bejsbolem” pracownicę Urzędu Skarbowego i wreszcie - skazujemy na strach nasze: partnerki, żony, siostry i córki - przed czymś tak pięknym jak przyjęcie nowego życia?

**

Cień ojca…

*

Kiedy byłem
Kiedy byłem małym chłopcem hej
Wziął mnie ojciec
Wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł
Najważniejsze co się czuje
Słuchaj zawsze głosu serca hej

Kiedy byłem
Kiedy byłem dużym chłopcem hej
Wziął mnie ojciec
Wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł
Głosem serca się nie kieruj
Tylko forsa ważna w życiu jest

Tadeusz Nalepa

Śmiało można zaryzykować tezę, że w naszych realiach brak ojca w rodzinie ma niebagatelny wpływ na obecny kryzys męskości. Czym jest jego brak próbuje w swojej książce: „Zdradzony przez ojca” opowiedzieć Wojciech Eichelberger. Książka doczekała się kolejnych wznowień, a sam autor mówi o niej tak:

„ Ta książka nie została napisana przeciwko komukolwiek. Jej celem jest ostrzeżenie przed negatywnymi psychologicznymi i obyczajowymi konsekwencjami nieobecności ojca w rodzinie. Mam nadzieję, że okaże się ona pomocna zarówno mężczyznom, którzy chcą lepiej zrozumieć siebie, swoje matki i kobiety – a także kobietom, które chcą lepiej zrozumieć synów i mężczyzn oraz siebie w roli matek swoich synów.”

Andrzej Stasiuk w jednym z wywiadów wspomniał o swoim ojcu, którego pokolenie uważa za ostatnie, które wychodziło o 5 rano do roboty i zawsze o 15 wracało do domu. Dlaczego wracało? Stasiuk jest przekonany, że dlatego że coś obiecało, że coś przysięgło – a jeśli tak, to będąc mężczyzną obietnicy i przysięgi należało dotrzymać. Idąc za wywodem Eichelbergera trudno nie zauważyć, że ojcowie ginęli w powstaniach, na wojnach i siedzieli w więzieniach – byli w dużej mierze nieobecni.

Kto w takim razie miał przekazać kilkunastoletniemu chłopakowi te prawdy objawione o honorze, o nazwisku (które ma się tylko jedno), o dotrzymywaniu danego słowa i zwracaniu pożyczonych rzeczy wg. klucza: „ pożyczyłeś brudne, oddaj czyste”? Kto miał go nauczyć szacunku do drugiego i punktualności? – Powiecie matka. A gdy ona musiała myśleć o tym, z czego opłacić rachunki i co wrzucić do garnka? A co, gdy nawet starając się wypełnić podwójną rolę nie wypadała w tym wiarygodnie?

A co z tymi wszystkimi ojcami, którzy byli przy poczęciu, ale już nie koniecznie przy urodzeniu? A co z tymi, którzy „zapominali” łożyć na utrzymanie swoich dzieci? I co z tymi, którzy zostawiali swoje żony i partnerki, gdy dowiadywali się, że ich dziecko będzie niepełnosprawne, nie wierząc, że to oni sami mogą być tego stanu przyczyną, za sprawą: prowadzonego trybu życia, używek i zanieczyszczonego środowiska?

*

Kultura zachodnia męskość określa zespołem następujących cech: siła , aktywność , odwaga, zaradność ale również i agresja lub skłonność do przemocy. Nie da się zbudować domu, zasadzić drzewa, spłodzić syna ( i napisać książki) bez siły, aktywności i odwagi, ale w XXI wieku nadeszła era usług i informacji – dziedziny, w których kobiety radzą sobie nie gorzej niż mężczyźni. Wzrosła rola kobiet na rynku pracy, coraz częściej to one mają „cojones” - w życiu politycznym, gospodarczym i społecznym (na wsi już 50 % sołtysów to sołtyski).

Coraz częściej, w przypadku młodych mężczyzn w naszym kraju, miejsce budowania trwałego, intymnego związku zajmuje internetowa pornografia, a miejsce treningów i nauki – gry komputerowe, które dają natychmiastowy efekt tzw. nagrody. Mężczyźni nadużywają narkotyków, alkoholu i żywią się śmieciowym jedzeniem. W rezultacie jesteśmy bardziej otyli od kobiet i niesprawni ruchowo (nawiasem mówiąc - w USA już 70 % młodych chłopaków niezdolnych jest do służby wojskowej).

Dlaczego Uniwersytety III wieku to głównie kobiety? Ponieważ ich mężczyźni już są na cmentarzach.

Młode kobiety wyjeżdżają do miast, ich koledzy zostają przed „kompem” i na przystanku, z którego już nie odjeżdża PKS. Migracja kobiet do miast tylko w przypadku Warszawy oznacza, że w grupie wiekowej 25 -44 lata - na 100 mężczyzn przypada 117 kobiet (dane z marca 2020, w listopadzie 2018 przypadało ich 113).

**

Ruchome piaski, galaretowate życie…

*

Miałem szczęście w waszych twarzach
Miałem i w sobie to się zdarza
Czułem spokój w waszych duszach
Ale nikt do tego nie wymyślił stróża
Jak wygląda ten Wasz cudny świat
Ja to wiem i oni wiedzą jak

Napiętnowany marzeniami
Napiętnowany marzeniami

Oddział Zamknięty

Pora jednak na pewne okoliczności łagodzące …

„…No i wreszcie trzeci punkt. I to jest chyba najbardziej tragiczny, w sensie ilości ludzkiego cierpienia, paradoks. Młodzi ludzie między 16 a 25 rokiem życia, są najbardziej wykształconą generacją w historii ludzkości i zarazem najbardziej bezrobotnym pokoleniem w historii. To jest wielkie nieszczęście nie tylko dla tych ludzi niemających, co ze sobą robić. Jak to wielki polski socjolog Stefan Czarnowski zapowiadał, tacy ludzie czują się ludźmi zbędnymi i dlatego zaciągają się na służbę przemocy. On to powiedział w latach 30 –tych i to trwa, a w ostatnich latach się nasila.
(…)
Proletariat jest w tej chwili rozpuszczany w tym, co można nazwać tylko prekariatem od francuskiego prekarite, chwiejność gleby, po której się stąpa, czy życie na ruchomych piaskach. I to prekarite obejmuje coraz większy odłam klas średnich.

To co pozostało z przemysłu i rozpowszechniło się na inne gałęzie zatrudnienia, jest zasada, że człowiek człowiekowi wilkiem, przepraszam wilki za obrazę, bo wilki takie nie są. To są szkoły podejrzliwości wzajemnej i konkurencji: każdy pracownik musi udowodnić swoim przełożonym, że jeśli dojdzie – a na pewno dojdzie – do następnej rundy cięć czy tzw. racjonalizacji, to nie on powinien zostać zwolniony i pójść na bezrobocie, tylko jego kolega. Więc prekariat w odróżnieniu do proletariatu nie ma naturalnych tendencji do solidarności.

Co z tego wynika? Otóż nic takiego, co można byłoby załatwić między jednymi wyborami i drugimi. Niestety, potrzebna jest nowa bitwa kulturowa. Zastąpienie tego zbankrutowanego prawie, a na pewno zmurszałego imaginaire innym – praca na długie lata….” (prof. Zygmunt Bauman – fragmenty wykładu na Uniwersytecie Wrocławskim w czerwcu 2013 r.)
*
Powiedzmy to sobie wprost - dla wielu młodych mężczyzn, którzy dziś powinni zakładać rodziny, stawać się ojcami i wchodzić w od dawna ustalone role, okienka transferowe dobrej pracy i stabilizacji nigdy się nie otworzyły. – Lata 90 to powszechne bezrobocie, początek XXI wieku to tzw. schładzanie gospodarki, w latach 2008 - 2010 zwalił im się na głowy kryzys finansowy, a w 2020 roku pandemia Covid -19. Nie mieli tyle szczęścia, co pokolenie Solidarności, co pokolenie X, aby jeśli się nie „ustawić”, to przynajmniej przez chwilę „pożyć” wierząc, że od teraz będzie już tylko lepiej…

Reforma edukacji, potem Covid -19 zabrał pokoleniu Z takie rytuały przejścia jak : koniec 6 klasy, bal gimnazjalny i wreszcie studniówkę, a potem jeszcze zabrał to uczucie bycia studentem na sali wykładowej, a nie przed monitorem.

Dziś reaktywują się studniówki – często jako pierwsze i ostatnie bale, w jakich prawdopodobnie młodzi będą uczestniczyć, zdecydowanie w hotelach, a nie na salach gimnastycznych (jak za czasów ich rodziców). Na jednej z tegorocznych studniówek, gdzieś w Polsce, doszło do zaręczyn, które zostały przyjęte, co dowodzi odwagi i zgody na wejście w ustalone od wieków role…

*
„Cokolwiek i jakkolwiek by się nie zmieniało to jednak są takie momenty w życiu każdej pary, że role kobiety i mężczyzny nie mogą być w pełni zamienne, zwłaszcza gdy dwoje ludzi decyduje się na potomstwo, to wówczas sytuacja wymaga od mężczyzny aby otoczył opieką kobietę, gdyż trudno kobiecie okres ciąży – coraz częściej zagrożonej, także ze względu na późniejszą niż kiedyś decyzję o potomstwie – i połogu przetrwać bez wsparcia z zewnątrz.” ( J. Piekutowski -źródło na końcu postu)

Ale sytuacja mieszkaniowa wcale się nie polepsza, mimo padających rekordów na rynku mieszkaniowym oddanemu, w dużej mierze, przez państwo - deweloperom. Młodym nie pomaga wiadomość, że oto jeden z posłów na Sejm RP kupił właśnie 10 mieszkanie aby uchronić swój majątek przed inflacją, podczas gdy oni nie mogą kupić tego pierwszego.

Polska wyszła z II Wojny Św. z deficytem mieszkaniowym sięgającym 6 milionów. Dziś cały czas brakuje co najmniej 3 milionów, a z obecnej substancji mieszkaniowej 1 -1,5 mln. wymaga jeśli nie zburzenia, to generalnego remontu. Seniorzy i Bumersi mieli jeszcze szanse wykupienia mieszkań po transformacji ustrojowej. I przez moment - na początku epoki E. Gierka robotnik czekał na mieszkanie najkrócej w historii PRL-u (niecałe 2 lata) i co ważne – było ono w jego zasięgu. Jednak już w 1974 roku „mieszkaniowe eldorado” dobiegło końca.

Dziś trudna sytuacja mieszkaniowa młodego pokolenia nie dotyczy tylko Polski, gdzie na skutek braku perspektyw na własne lokum, a także obaw z udźwignięciem spłaty kredytu przez niemal całe zawodowe życie aż 44 % młodych mężczyzn w wieku 25 -34 lata mieszka rodzicami. Podobnie rzecz ma się w Hiszpanii, gdzie jedynie niecałych 3-ch (statystyka lubi przecinki) na 20 młodych opuszcza rodzinny dom, co oznacza cofnięcie się do początku lat 90 -tych ub. wieku. Przyczyna jest „prozaiczna” – aż 87 % pensji młodego Hiszpana (ostatnio podniesiono tam pensję minimalną do 1000 EUR) pochłaniałoby wynajęcie jakiegoś lokum.

- Młodzi o swoim życiu mówią, że jest jak galareta – nic pewnego, nic trwałego, nic …swojego.

**

Ostre cięcie…

*

Powiedz mi o co ci w ogóle chodzi
Powiedz mi po co ci te kombinacje?
Nie musimy się katować
Nienormalną sytuacją
Nauczymy się kochać
Przestaniemy się bać
Życie stanie się muzyką
I stanie się to, co ma się stać

To co czujesz, to co wiesz
To co czujesz, to co wiesz
To co czujesz, to co wiesz
To co czujesz, to co wiesz

Brygada Kryzys

Krzysztof Siwczyk – poeta, pracownik Instytutu Mikołowskiego i recenzent literacki 15 stycznia 2022 na łamach GW pyta wprost:

„Jakim cudem nasze pokolenie weszło w stare dupy zakonu PC? Przecież mieliśmy Atari, punka i reagge. Na naszych oczach ocet transformował w colę”. I odpowiada – „Bo nie dostaliśmy porządnego wpierdolu.”

I dalej:

„ Mieliśmy totalnego fuksa. Komuna dała nam arkadyjskie wspomnienia, bo byliśmy za młodzi, żeby garować za ojczyznę, a „nowe” wymagało od nas sprintu między blokami z butaprenem i plakatami solidarnościowymi komitetów podczas pierwszych wyborów. Młodość zeszła nam na podstawowym, egzystencjalnym dramacie: flaming czy bmx. A to wszystko przy genialnej muzyce R.A.P., Izraela, Brygady Kryzys. Kiedy patrzę w te mysie oczka swoich rówieśników przy władzy, nie mogę uwierzyć, że pod tymi kocykami na obozach harcerskich strugali tylko proce. Jest coś bowiem perwersyjnego w braku wstydu, z jakim łgają o sprawach, które nie wymagają łgania, bowiem od czasów greckich wiadomo, że polityka jest sztuka zdobycia i utrzymania władzy.” (naprawdę świetny artykuł- przyp. j.)

Mimo różnicy wieku coś mnie łączy z autorem ww. tekstu. Tym czymś jest Brygada Kryzys – z Piotrem „Mrówą” Mrowińskim ( jednym z filarów zespołu - przyp. j.) chodziliśmy do jednego liceum - gdy On grał punk w karnawale Solidarności i szykował się do opuszczenia szkoły, ja stawałem przed „Krwawą Mary” („pseudo” za czerwoną szminkę na ustach) za wolnościowy „nieporządek” na dynamicznie redagowanej przez nas, chłopaków z „mat-fiz”, gazetce ściennej, którą tuż przed grudniem’81 definitywnie nam zamknięto. W tamtym okresie chodziliśmy z kolegą w robotniczych serdakach (zorganizowanych przez mamę) ze znaczkami Solidarności, a potem jeszcze przez chwilę z opornikami. Potem było długo nic…

W 1988 roku miało miejsce kolejne rytualne przejście – koniec studiów i dyplom. W tamtym okresie tylko 15 % społeczeństwa mogło sobie wpisać w dokumentach wykształcenie pomaturalne lub wyższe, 1/3 kadry zarządzającej przedsiębiorstwami nie miała wykształcenia wyższego. W tamtym czasie - mgr lub mgr inż. o czymś świadczyło, chociaż niekoniecznie o pieniądzach.

Dziś już nikt na wizytówkach nie podaje tych tytułów, bo tylko „dr” ma wartość, ale to chyba dobrze. Szkoda tylko, że te pierwsze dwa tytuły nie są wstanie zbudować naszej odpowiedzialności za „tu i teraz”. Gdy stoję w sobotę rano na falenickim bazarze w kolejce po gazetę (ze względu na C-19 wchodzimy po 1 osobie) to widzę, że większość klientów wychodzi nie z gazetą, ale z kartonem papierosów…Tak, chcę wierzyć, że to prenumeratorzy cyfrowi:).

*
Mój pierwszy wyraźny sprzeciw wobec rzeczywistości to był „berek” z ZOMO wokół Domów Towarowych Centrum zimą 1988/89 zorganizowany przez mjr W. Frydrycha i Pomarańczową Alternatywę. – Wypomniany przez kolegę z ówczesnej pracy (obecnie dyr. podstawówki na Ursynowie) 25 lat później, w trakcie proszonego knajpianego spotkania, gdy zaraz po uścisku ręki zapytał: „ I co, warto było?”. Mam jednak mieszane uczucia, co do tego „ czy było warto?”…

Wolne wybory’89 to czas zbierania podpisów pod kandydaturą mec. W. Siła- Nowickiego do Sejmu RP i późniejsze zaproszenie na spotkanie reaktywujące struktury Stronnictwa Pracy.

Poza epizodem zawracania Wisły kijem w dzielnicowym samorządzie przez lata przyjmowałem, jak większość facetów w RP, pozycję widza. Z wersalki poderwałem się dopiero niedawno i na krótko – na wezwanie D. Tuska, aby w ten jesienny niedzielny wieczór stawić się na Placu Zamkowym.

„Pozycja widza” wyrażała się m.in. poprzez taką argumentację:

- Eee, z końca miasta będziemy się forsować? Znów trzeba gdzieś zaparkować po tej stronie Wisły i przeprawiać się na drugą, niech się ruszą ci z Centrum.
- Wiesz, że nie lubię tłoku, niech protestują ci, co jeszcze mają zamiar płodzić dzieci.
- Na szczęście nie widać, aby nasze dzieciaki chciały „kochać inaczej”, więc to nie nasz problem.

I tak oto kobietę mojego życia zostawiałem w blokach startowych, proponując …transmisję w TVN 24.

*
Ale przed udaniem się na Plac Zamkowy w sobotni i niedzielny poranek obszedłem kwartały zamieszkałe przez klasę średnią, aby zobaczyć, czy zareaguje w jakiś widoczny sposób na możliwość wyprowadzenia Polski ze struktur UE – na przykład poprzez flagę na domu lub plakat w oknie.

Nie, klasa średnia stwierdziła, że nic takiego się nie stanie, że demokracja ma się dobrze, a zagrożenia są jedynie projekcją „totalnej opozycji” i „wolnych mediów”. – Nie pojawiła się ani jedna więcej unijna flaga, ani jedna więcej „błyskawica” w oknie, ani też - ani jedna więcej flaga w kolorze tęczy.

Wydaje się, że dopiero teraz klasa średnia widzi za sprawą Polskiego Ładu, że ta niepisana umowa społeczna: „ My się wam nie wtrącamy do rządzenia, wy nam pozwalacie robić pieniądze.” została jednostronnie wypowiedziana.

Dlaczego o tym piszę? Nie z powodu miłości własnej, ale chcę pokazać (nawet na swojej skromnej osobie) kolejny mechanizm prowadzący do upadku mężczyzn w RP. Pokazać, jak faceci w Polsce przestali bronić swoje kobiety wybierając wygodnictwo, pieniądze i za sprawą: „A niech to zrobią za mnie inni”.

**

Tęcza…

*
Stoję na ulicy z nią śmiechy wkoło nas
Ktoś przechodzi trąca łokciem pluje Małej w twarz
Głośno mówię Mała patrz
Cywilizowany świat

Potem mu przestawiam nos upadł ale wstał
Dookoła głosów sto
Ten w skórze to drań
Padam dzisiaj byłem sam
Mała zanuć to co ja

Aya RL

(Generalnie lubię ten „kawałek” i oddzielam muzyka od polityka, choć jest to coraz trudniejsze i cały czas bronię się przed wyrzuceniem winyla Aya RL)

*
Pozwolę sobie na jeszcze jedną osobistą ,,wycieczkę”…W 1998 roku w ramach podróży służbowej zatrzymaliśmy się w norweskim mieście Skien w hotelu Rainbow. Wymeldowując się z hotelu zapytałem, czy te tęczowe parasolki są tylko do wypożyczenia w czasie deszczu, czy również można je kupić na prezent? I tak wróciłem do domu z super kolorową parasolką, którą żona zadawała wówczas szyku na południowo-praskich ulicach. Minęła dekada, może trochę więcej, i okazało się, że nie od wczoraj warto się zastanowić, z czym i w czym się chodzi po ulicy? Straszne!

Ostatnio na Obserwatorze Gospodarczym pojawił się artykuł zatytułowany „ Kiedy Polska dogoni Niemcy? OECD : Nigdy” – a przynajmniej nie do roku 2060 (mnie już nie będzie, więc ew. sami pls. sprawdźcie:)).

Powiecie być może, że i to być może, że „nigdy”, bo przecież nasi sąsiedzi nie stoją w miejscu. Tak to prawda, ale podobnie jak my mają te same problemy natury demograficznej tj. starzeją się, ale uciekają do przodu - „mieszając” krew. Wg OECD nie dogonimy ich, bo brak w nas tolerancji i otwartości na nieznane, które niosą imigranci chcący mieć po kilkoro dzieci, a te potem mają uratować niemiecki system emerytalny. A przecież historia Polski doskonale wskazuje na te okresy, że nasz kraj był wielki wtedy, gdy był tolerancyjny przyjmując niechcianych: Żydów, Ormian i Arian.

1968 rok i Dworzec Gdański to kolejny symbol zubożenia Polski – tyle wybitnych postaci pojechało „dorabiać” inne nacje i państwa.

„Złota wolność” Z. Kossak, „Pozwólcie nam krzyczeć” St. Fleszarowej – Muskat, „Najeźdźcy” J. Dobraczyńskiego, „Hiszpańskie Oczy” M. Nurowskiej i „Staram się ratować każdego” W. Hosenfelda – to tylko wybrane pozycje traktujące o złożoności ludzkich losów i dostrzeganiu „innego” – tylko, czy dziś młodzi Polacy czytają takie rzeczy?

*
Wróćmy do młodych mężczyzn zostawionych przez ich koleżanki i kandydatki na żony i partnerki, na przystankach PKS. To nie jest tak, że w małych miastach i miasteczkach nie ma życia, raczej nie ma pracy za która można by kupić o połowę tańsze mieszkania niż w 6-ciu największych aglomeracjach w kraju.

Siedząc na tej ławce niejeden chłopak zadaje sobie pytanie – kto jest sprawcą tego, że jestem sam, że tkwię na tym przystanku? Kogo mogę ukarać? W 1935 roku, dwa lata po dojściu Hitlera do władzy i na dwa lata przed śmiercią polski socjolog Stefan Czarnowski publikuje swój esej zatytułowany „Ludzie zbędni w służbie przemocy” (do ściągnięcia w postaci pdf).

Nie chcę teraz rozwijać tego wątku, ale praca S. Czarnowskiego doskonale tłumaczy dlaczego „14 kobiet z mostu” było bez szans. Owszem, nie musiało w ogóle dojść do takiej sytuacji, ale zdecydowaną interwencję państwo powinno było podjąć w trakcie obchodów 11 Listopada w 2011 roku, gdy został podpalony wóz transmisyjny TVN.

Na marginesie - tzw. ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej przedstawione na konferencji w Wannase pojawiło się dopiero w momencie, gdy stało się pewne, że wygranie wojny na Wschodzie przez hitlerowskie Niemcy będzie niemożliwe i trzeba wskazać „wroga”, z którym wygrana będzie pewna.

*
Kiedy kolega przyjechał do jednego z największych miast na wschodzie Polski na spotkanie biznesowe w kolorowych, jaskrawych spodniach i z kolorowym „różańcem” zawieszonym na lusterku wstecznym, wyraziłem zdumienie nad jego odwagą cywilną.

Nie mniejszym zdumieniem była dla mnie lektura „ Kobiety świadomej” Michała Pozdała, gdzie…

„ Autor opisuje przypadki, które go – jako terapeutę, ale i mężczyznę – zaskoczyły, zszokowały lub poruszyły. Problemy, o których często nie miał pojęcia. Pokazuje, jak przeszłość wpłynęła na obecną sytuację kobiet i uniemożliwiła wielu z nich czerpanie satysfakcji ze swojej cielesności. Przedstawia najczęstsze dysfunkcje seksualne o podłożu psychogennym, których tematyki nie porusza się na łamach kobiecych czasopism. Wyjaśnia, dlaczego wigilijny opłatek z rodziną jest najgorszym momentem w roku dla kobiet, które nie mogą mieć dzieci. Opowiada, jaka jest różnica w przeżyciu nieudanej próby in vitro między kobietą a mężczyzną. Demaskuje (nie unikamy tego mocnego określenia) ginekologów i psychologów obojga płci, położne i księży, którzy swoim zachowaniem wpisują się w scenariusz Opowieści podręcznej.” (ze strony Empiku).

- Mnie poruszyła najbardziej sytuacja osób transseksualnych, które chyba jednak mają w naszym kraju najbardziej pod górę i pod wiatr.

Kultura Zachodu, a z tą się przecież identyfikujemy, przez wieki kształtowała wizerunek mężczyzny biorącego w obronę słabszych począwszy od rycerzy króla Artura, przez Robin Hooda, a na polskiej - „Niewidzialnej ręce” skończywszy. Coś jednak w naszym, nadwiślańskim kraju poszło nie tak…

**

Kocha, lubi, szanuje…

*

Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie jutra słodki smak
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie słońce dla nas wschodzi
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie wolniej płynie czas
Zabiorę Cię właśnie tam
Gdzie szczęściu nic nie grozi

Dość mam już pustych dni
I świąt których nie było
Między nami jest coś
Nie zaprzeczaj mi
Tyle mogę Ci dać
Solą życia jest miłość
Boisz się wielkich słów
To nie wstyd

Tomek Karolak

Z premedytacją - Tomek, a nie Kancelaria…

Większości polskich mężczyzn nie dotyczy już kolejny rytuał przejścia tj. obowiązkowa służba wojskowa. Owszem, jeśli masz za sobą inne rytuały i nie wychodzisz z kiosku prasowego tylko z kartonem papierosów to powinieneś dać radę i bez „kamaszy”, ale …

Dla pokolenia Seniorów i Bumersów, a już w mniejszym stopniu dla pokolenia Solidarności i pokolenia X, powrót z wojska był początkiem… dorosłego i odpowiedzialnego życia – praca, ślub i potem dzieci.

Kiedyś tylko 8 marca, a dziś jeszcze 14 lutego mają postawić kobietę w centrum każdego roku kalendarzowego (liczą na to restauratorzy i kwiaciarki oraz handel). Kiedyś większość kobiet widziała siebie w białej sukni (nawet jeśli to był tylko USC).
- Dziś coraz częściej, nie jest to już tak ważne, nie jest tak ważne jak jeszcze 10 lat wstecz. Dziś już nie koniecznie musi być biała suknia i Ave Maria na kościelnym chórze…trzeba było jednak obniżyć oczekiwania – wzdycha zapewne niejedna z nich.

Ale jeśli już ślubny kobierzec – tj. ok. 180 tys. ślubów rocznie - to z tego 60 tys. rozwodów, o które w 2/3 występują kobiety. Jeśli sakramentalne „tak”, to nie do grobowej deski, nawet do końca spłaty kredytu, a do: „ jak najdłużej się da wytrzymać”. To „jak najdłużej” to głównie dwa przedziały stażowe rozpadu związków: 7-9 lat i po 20 latach, gdy dziecko/dzieci już nie cementują wspólnego bycia razem, bo są samodzielne lub na tyle dorosłe, że zrozumieją decyzję rodziców.

Ślub to też jeden z tych ważnych rytuałów przejścia, gdy go nie ma lub obarczony jest dużą dozą niepewności, zupełnie zmienia reguły gry między dwojgiem ludzi.

Problem ciasnych i małych mieszkań bierze się właśnie z obawy, że jesteśmy ze sobą: „jak długo się da”. Jeśli zaczynamy ryzykować wspólne życie to najlepiej, jak każde z nas ma coś swojego… tj. 30 – 50 metrów (najczęściej w kredycie), bo to, co mam „przed” nie wejdzie potem do „masy upadłościowej”.

Tak więc zamiast mieć wspólnie 64-72 metry, każde ma swoje 30-50 metrów i na koniec usłyszy: „…fajnie było, ale to koniec.”.

*
Dorosłość i odpowiedzialność …Załóżmy, że masz do wykonania modernizację domu (ew. coś łatwiejszego jak sprzedaż auta), zaczynasz od rozpuszczenia wici wśród sąsiadów, fachowców szukasz w pobliżu, potem już poprzez Fejsa i co? Nawet przyjdą, uścisną dłoń, przedstawią się i obiecają, że się odezwą, że dadzą ofertę i tyle po nich. To nie są poważni dorośli mężczyźni, to pełnoletni chłopcy w krótkich spodniach lub wyciągniętych dresach ze złotymi krzyżykami.

*
Żeby tak płomiennie wyznawać miłość jak Tomek (nawet jeśli to filmowa fikcja) nie może być tak, że on siedzi, a ona stoi. Nie może być tak, że ona podtyka mu mikrofon do ust, a on trzyma ręce w kieszeniach, bo mu marzną lub „nie dba o paznokcie”.

Nie może być również tak, że on chociaż krzyczy: „Żydzi do Izraela”, to sam będąc w aptece, na poczcie, przechodząc przez biuro i przez budynek Sejmu oraz stołując się w McDonaldzie nie zdejmuje czapki.

**

Susza…

*

Ja się w Tobie zakochałem
Czy Ty o tym wiesz
Ja się w Tobie zakochałem
Teraz przytul mnie

Szybko szybko szybko szybko nie ma mamy
Szybko szybko szybko szybko chodź do bramy
Szybko szybko szybko szybko nie ma mamy
Szybko szybko szybko szybko chodź do bramy
Chodź do bramy pogadamy
Chodź do bramy pogadamy

Witek Muzyk Ulicy

A jednak teledysk sugeruje coś innego, jak bardzo innego?

- Zupełnie jak w tym memie, gdy małą dziewczynka prosi Bozię, aby ta przyniosła sukienki dla pań w komputerze tatusia…Dziś wygląda na to, że wchodzimy w zupełnie inną epokę – epokę „post…”.

…Post…seksu, post...małżeństwa, post …trwałego związku.

*
Cytowana już kiedyś przeze mnie Mary Eberstadt w książce „Jak Zachód utracił Boga” ukazała taką zależność… Przed epoką urbanizacji i industrializacji, żeby uprawiać seks trzeba było się ożenić, a jak uprawiałeś seks to rodziły się dzieci. Migracja ludności do miast i fabryk i wynalezienie pigułki antykoncepcyjnej zburzyły ten porządek – uprawianie seksu nie wiązało się z „koniecznością” zawarcia małżeństwa i dzięki antykoncepcji jest wielce prawdopodobne, że seks nie skończy się narodzinami dziecka.

Autorka nie przewidziała tylko kroku następnego – możliwości „uprawiania” seksu „bez kontaktu”, tak jak dziś wiele restauracji oferujących jedzenie na wynos proponuje dostawę „bez kontaktu” – zapłać, czekaj na dźwięk domofonu i zamówienie będzie czekało na wycieraczce.

Jeszcze niedawno informacja, ze w 2035 roku Brytyjczycy przestaną chodzić ze sobą do łóżka budziła niedowierzanie, dziś coraz częściej kolejne kraje raportują o seksualnej suszy.

Gdy świat opanował lockdown roku 2020, producenci prezerwatyw zacierali ręce, że będą wzrosty sprzedaży, bo ludzie zamknięci w domach w końcu znajdą czas na seks. W drugiej połowie 2021 jeden z wiodących producentów „gumek” podał wyniki sprzedaży …spadek o 40 %.

*
Jednocześnie Pornhub obwieszczał „fantastyczne” dane. Rok 2021 to kolejny rok wzrostów oglądalności już na poziomie 42 mld. wizyt, co dawało 115 mln. wizyt dziennie.

„Pornhub udostępnił też statystyki dotyczące ruchu generowanego przez użytkowników z konkretnych krajów. Na pierwszym miejscu, i to ze znaczną przewagą nad resztą zestawienia, znalazły się Stany Zjednoczone - trudno się temu dziwić biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców tego kraju.

Polska znalazła się na czternastym miejscu tego rankingu, wyprzedzając między innymi Argentynę, Rosję i Ukrainę. Jeśli zaś chodzi o podział (w RP – przyp. j) na grupy wiekowe, to największa jest ta obejmująca ludzi w wieku od 25 do 34 lat (34%). Ci z przedziałów 35 do 44 i 45 do 54 stanowili odpowiednio 18 i 11% odwiedzających.”(ze strony FACETPO40.pl)

Pornografia to krzywe zwierciadło, gdzie występują Adonisi i Afrodyty, gdzie „ doskonałe instrumenty pozwalają grać długie koncerty”, ale to się ma nijak do realnego życia i to już samo w sobie budzi frustrację.

Pornografia to wywieszenie białej flagi – nawet nie próbuję, nawet nie zabiegam o emocjonalny i długotrwały związek, ale to również remedium na bolączki galaretowatego życia, konieczności wspólnego mieszkania z rodzicami i zawsze odebrana natychmiast „nagroda”.

**

Być jak…Joe Biden

*

Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą
Mam parasol, który chroni mnie przed nocą
Oddycham głęboko, stawiam piedestały
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały

Stawiam świat na głowie do góry nogami
Na odwrót i wspak bawię się słowami
Na białym czarnym kreślę jakieś plamy
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały

Sztywny Pal Azji

Już Was uspokajam …zbliżamy się do końca tego najdłuższego w historii postu na f.pl. Dni są coraz dłuższe, życie wymaga otwierania nowych „frontów”, więc nie wiem kiedy znów coś się na tym forum pojawi, a tym czasem …

22 października 2020 roku przekreślił ostatecznie wysiłek tak wielkiej rzeszy kobiet w Polsce na rzecz wolności wyboru, którego broniły (wydawało się przez dłuższą chwilę, że skutecznie) wychodząc na ulice 23 marca 2018 roku. Co ciekawe – Google po wpisaniu hasła „czarny piątek” w żaden sposób nie kojarzy tego z ogólnopolskim strajkiem kobiet.

*
Dlaczego większości, a nie wszystkich kobiet? Odpowiedź jest złożona, bo część Polek pamięta możliwość przerywania ciąży (Leszek Kołakowski w ostatnio wydanym przez Znak „ Chrześcijaństwie” apelował, aby nie używać słowa „aborcja” nieznanego w polszczyźnie) na życzenie, jak również to, że w latach 70-tych ub. wieku to Szwedki odwiedzały Polskę aby móc legalnie ciążę usunąć. Zapewne też niektóre z Polek, dziś już w podeszłym wieku, skorzystały z tej możliwości i znają skutki psychiczne, których chciałby następczyniom decyzji „za” oszczędzić.

Ale czas wprowadzić już na „scenę f.pl” postać drugiego w historii USA prezydenta – katolika, który co niedzielę jest w kościele, który regularnie przystępuje do sakramentu Komunii św. i , który od lat jest przekonany, że obywatelki USA muszą mieć prawo wyboru i decyzji. Prezydent jest przekonany o tym, że prawo nie może narzucać wszystkim obywatelom jednego światopoglądu, nawet jeśli jest on jedynie słuszny. Sam papież Franciszek musiał bronić prezydenta J. Bidena przed episkopatem USA chcącym ekskomunikować głowę państwa (to akurat powinniśmy znać z tzw. własnego podwórka).

Trzeba to sobie w końcu powiedzieć wprost – obrona życia nienarodzonego nic nie kosztuje.

A jeśli życie narodzone kosztuje tak wiele, to ci wszyscy krzyczący: „ Alleluja, Bogu niech będą dzięki” powinni zakasać ręce i pustoszejące seminaria, wygodne i przestronne pałace biskupie zamieniać na domy samotnych matek, ośrodki dla niepełnosprawnych dzieci i domy opieki dla tych, którzy dziećmi pozostaną już do śmierci.

Nie może być tak aby państwo i ta część społeczeństwa, która krzyczała „nareszcie” nakładały na pozostałych ciężary, których sami dźwigać nie mają zamiaru, bo jednorazowa zapomoga w wysokości 4000 PLN i ciągłe kombinowanie – jak zdobyć środki na rehabilitację i utrzymanie sprawy nie załatwiają.

Polki podobnie, jak Amerykanki i inne kobiety na świecie zasługują na prawo do decyzji czy urodzą nie tylko zdrowe, ale właśnie - przede wszystkim – czy urodzą chore dziecko, bo ta druga decyzja zmienia ich cały świat i już na zawsze. To zwykle wtedy, gdy świat się jej wali na głowę, polski „macho” mówi: „żegnaj”.

- Od lat odprowadzam 1 % na rzecz pełnoletniego i „wiecznego” dziecka mechanika samochodowego, u którego serwisuję samochody, bo wiem, że tak trzeba i chociaż p. Mirek jest młodszy od ojca A. Stasiuka to podpada pod „kwalifikację” pisarza i kocha to „wieczne dziecko”. A zewnętrzna winda, jest w jakimś niewielkim stopniu, również naszym (PIT-37) udziałem.

*
Spójrzmy prawdzie w oczy…
Przodujemy w statystkach na najgorsze: powietrze, stan wód, obecność pierwiastków metali ciężkich w glebie, a potem w żywności. Antropolog i genetyk prof. M. Kurpisz z poznańskiego oddziału PAN wskazuje w swoich badaniach, że: „nasienie Polaka zawiera od trzech do pięciu razy mniej plemników niż nasienie Kanadyjczyka czy Fina. Przeciętnie w całym wytrysku Polaka jest od 40 do 50 mln. plemników – a więc tyle, ile ledwie w jednym centymetrze sześciennym nasienia mężczyzn tych narodowości.”

To nie jest tak, że jeżeli trwa „6-te wymieranie”, gatunki roślin i zwierząt giną milionami, że jeżeli coraz więcej ssaków ma problemy z wydaniem na świat potomstwa i tym bardziej - potomstwa zdrowego, to omija to naród przodujący w najgorszych statystykach.

Praca do tzw. usioru, siedzenie przed kompem do późna nie sprzyja wysokogatunkowemu materiałowi genetycznemu. Rozumieją to Chińczycy - już zwiększając ilość godzin WF w szkołach, poza tym do 2025 roku każdy mieszkaniec miast i wsi Chin ma w ciągu 15 minut spaceru dotrzeć do siłowni plenerowej, a władze państwa Środka nigdy nie składają pustych obietnic.

Słońce Chin - Mao w wieku 72 lat, w przededniu rewolucji kulturalnej, pływał przez godzinę w rzece Jangcy na oczach kilkudziesięciu tysięcy ludzi dając dowód swojej siły do zmiany kraju. Władimir Władimirowicz pozuje z gołym torsem na koniu, codzienny dzień pracy na rzecz odradzającego się imperium zaczyna od pływania, a co roku w styczniu obmywa grzechy w przeręblu. O przywódcach RP nie wspominam…

Czy można nie być zwolennikiem przerywania ciąży i być za ustawą o wolności decyzji o urodzeniu dziecka lub nie? Można. Można pod warunkiem, że każda kobieta wiedząc, że ciążę może przerwać nie musi tego robić, bo ma dostęp do antykoncepcji, badań prenatalnych, pomocy psychologicznej, doskonałej infrastruktury ginekologiczno-położniczej, środków materialnych, które pozwolą na nieskrępowaną decyzję za kontynuowaniem ciąży , opiekę państwa i wsparcie społeczne.

A jeżeli zdecyduje inaczej, to może to zrobić w najbliższym szpitalu zgodnie z najlepszą wiedzą i doświadczeniem lekarzy oraz standardami medycznymi.

Żeby to jeszcze lepiej zrozumieć może warto sięgnąć po niezbyt łatwe lektury jak: G. Therborn „ Nierówność, która zabija”, Stiglitz Joseph E. „Cena nierówności”, czy też zawierającą wątki osobiste pozycję: „ To zmienia wszystko” Naomi Klein.

Zanim rzucisz kamieniem w 15 latka, który zabił 13 letnią koleżankę bo była z nim w ciąży, może najpierw popatrz na swoje dłonie, czy nie są czerwone od krwi i zadaj sobie pytanie kto zabił – on, czy my – społeczeństwo decydujące o braku profesjonalnego przygotowania do tak ważnego aspektu życia, jakim jest życie płciowe (verte Sexeducation i „13 powodów” /Netflix).

To dobrze, że na kilka dni przed Walentynkami Znak wydał książkę tylko dla dorosłych i w podwójnej okładce P. June pt. „ Klub rozkoszy” (już przetłumaczoną z francuskiego na 16 języków) – dobry prezent dla obojga płci na 14 lutego.

**

Zamiast podsumowania…

*

„Bądźcie bardzo ostrożni, kiedy doprowadzacie kobietę do płaczu, bo Bóg liczy jej łzy.
Kobieta wyszła z żebra mężczyzny, nie z jego stóp, żeby można było ją kopać, nie z jego głowy, żeby była od niego lepsza, ale z jego boku, żeby byli sobie równi.
Nieco poniżej ramienia, żeby ją chronić, obok serca , żeby ją kochać” (Roberto Benigni)

Stan Miłości i Zaufania

- Ten zespól kiedyś wystąpił na parkingu przed urzędem dzielnicy. Zespół z założenia miał grać muzykę dającą pozytywną energię, udało się im wydać jedną płytę, ale nie jest łatwo utrzymać się z hobby.

*
Podsumowania nie będzie, raczej może propozycja, aby w tym roku wraz ze swoimi partnerkami, żonami, córkami, siostrami wybrać się na tegoroczne marcowe manify, bo to pytanie:

„Kochanie , czemu?” - zadane przez p. Mariannę na Twitterze ( znak czasu) swojemu mężowi padło, moim zdaniem, kilka lat za późno…Ale jeśli już padło to powinno dotrzeć do wielu domów.

j.

*
Dodatkową inspiracją tego najdłuższego postu była pozycja wydana przez Wydawnictwo Nowej Konfederacji – „ Od foliowych czapeczek do seksualnej recesji” J. Piekutowskiego